Najnowsze wpisy, strona 2


wrz 23 2005 Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu......
Komentarze: 2

Wieczór jakiś taki niewyraźny... Piękne niebo, wspaniały granat.. Ale gwiazd nie widać... Kiedyś znajomy opowiadał mi jak uczył swoje dziecko o gwiazdach... Że one czasem są widoczne, a czasem ich nie widać, ale to nie znaczy, że ich nie ma... Tak samo jest z miłością... I z wiarą, nadzieją...

Teraz w telegraficznym skrócie co u mnie: Nie trenuję ani joggingu, ani powerwalku, ani aerobiku, ani jogi, bo chora jestem... Echh to przejście z lata do jesieni!  W każdym razie rozłożyło mnie nieźle! Już teraz temperatura troszkę spadła.. jest 37 stopni, ale nadal czuję się rozbita, wycieńczona i "bolą mnie włosy na głowie":-) Pozostałość z wczesnego dzieciństwa! He he:) Co prawda mija trzeci dzień mojej gehenny, ale jakby nie patrzeć to wagon tabletek połknęłam! Ja?!! Ja!! Ja, co nie znoszę tabletek! Ale cel jest szczytny! Czuję, że moje ciało umiera bez sportu!!! Uzależnienie.

Muszę do jutra wyzdrowieć:) Od kilku miesięcy planuję spotkanie z R. Poznaliśmy się w sieci. Nie widzieliśmy się jeszcze ani na zdjęciach (nie chcialiśmy oboje), ani w tzw. realu. Ale piszemy do siebie listy (tak, te prawdziwe!), SMS-y, rozmawiamy na czacie... Wiem, wiem... To nie to samo. Wyruszam na oślep... Mogę być rozczarowana... Ale z drugiej strony ten co nie ryzykuje niczego nie zyskuje! Do odważnych świat należy:)

Stres jest. Bo to pierwszy tak ważny mężczyzna w moim życiu... Czuję tak silne pokrewieństwo dusz... Miałam już znajomych z sieci. Mężczyzn. Kobiety. A nawet mężczyznę, który okazał się kobietą... hehe:) Dziś wspominam to wesoło, ale na początku tak zabawnie nie było! A teraz On.. Achh.. Co tu opowiadać?! Pewnie każdy wie o co chodzi:)

Wyjeżdżam rano pociągiem. Spotkanie ok. 12:13... Trochę się boję. Wiadomo, nie znam go... I zawsze jakiś cień wątpliwości zostaje... Moja rodzina się martwi.. Że chce mnie wykorzystać, że to niebezpieczne.. takie sprawy.

A Ja długo czekałam na to spotkanie... I choć wiem bardzo dobrze, że wygląd wcale nie jest tak ważny, to zaczynam się martwić: A co jeśli Mu się najzwyczajniej w świecie nie spodobam?? To takie ludzkie, kobiece, prawda?? Achh.. Tak mocno chcę, żeby wszystko się ułożyło... Jak będzie, czas pokaże... Moja misja: KOCHAĆ.

Do Krakowa wyjeżdżam na stałe 3.października. Nie mam tu kalendarza, ale to poniedziałek, prawda? Nic nie wiem! Nie wiem co zabiorę. Jak pojadę. Czym pojadę. O której pojadę. Kiedy pierwsze zajęcia. Pustka. A na uczelni już byłam.. Zresztą tam wszystko tak "przejrzyście" opisane.. Hehe:D

Za chwilę zabieram się do lektury. Król szczurów Clavella na razie poszedł w odstawkę. Poczytam sobie programy wyborcze. Przecież pojutrze wybory! Moje pierwsze... I to jakie ważne! Przełomowe, można rzec. Od dawna interesuję się polityką.. Ale to zupełnie inna historia. Kiedyś, jak będę miała czas, opowiem...

Tymczasem... Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Chcę kochać.

ars_amandi : :
wrz 18 2005 Nieważne ile dajesz...
Komentarze: 3

No tak, założyłam bloga, ale zupełnie nie wiem jak się nim posługiwać!! Hehe:) Jak tu ustawić szablon?? Może później się tym zainteresuję... Na razie skupmy się na rzeczach ważniejszych... Czyli... czyli na miłości:)

Matka Teresa z Kalkuty powiedziała, że nieważne ile się czyni, lecz ile miłości się wkłada w czynienie tego... I coś w tym jest. Powiem więcej! Nie coś... tylko dużo.. W tym zawiera się sens istnienia... Ale tak trochę chaotyczne są moje wywody:) Hihi:)

To może od początku. Kim  jestem?? Mam na imię Justyna. I w tym roku zdałam Maturę (Nową!). Dostałam się na studia na UJ w Krakowie... Administracja. Za dwa tygodnie zaczynam... Boję się. Stresuję trochę.. Nowe środowisko, otoczenie.. A poza tym Kraków (moje miasto ukochane) przeraża mnie. Nie znam tam nikogo. Mieszkam jakieś 500 kilometrów od Krakowa.. Jadę około 10 godzin w jedną stronę. Mama się martwi. A Ja chyba trochę udaję, że mnie to  nie rusza...

Cóż, do odważnych świat należy!

Ale może coś więcej o mnie? Jestem jedynaczką. Mam mamę, ojczyma, tatę, macochę... I przyrodnie rodzeństwo, które parę razy widziałam w życiu. Joanna. Tomasz. I jeszcze chrześniak - Eryk (cztery latka!). Młodszy Omen! Hehe:) Ale kocham go bardzo. Siostrzenica - Martyna (6 latek). Moje oczko w głowie...  Teraz jak mnie odwiedzi, to będziemy szyły lalki:)

Przyjaciele. Takie hasło kiedyś wywołaby u Mnie śmiech. Jacy przyjaciele?? Przecież żadnych nie ma! Przyjaźń nie istnieje! Ale dziś wiem, że przyjaźń jest, jak najbardziej, tylko nie trzeba na nią czekać. Samemu należy się o nią postarać. Ktoś kiedyś powiedział, że przyjaźń bez wspólnych spacerów, siedzenia przy kominku i spędzania razem czasu umiera. I tak też jest. Niewolno myśleć, że ona sama przyjdzie. Nie przyjdzie! Trzeba o nią sie troszkę postarać... Ja wczoraj odwiedziłam swoją "przyjaciółkę"... Dawno się nie widziałyśmy. Mieszka obok mnie. Ale tak jakoś mijamy się... Cóż... Nie miałam wiele czasu, ale ile mogłam, tyle jej poświęciłam. Nieważne ile dajesz... Zdała egzamin na prawo jazdy!! Tak się cieszę! Tym bardziej, że wiem jakie to trudne. Zabawne, odbierzemy blankiecik w tym samym tygodniu:) Ja już jutro. Aż trudno uwierzyć, że zdałam za pierwszym razem... Cud chyba jakiś! Cuda się zdarzają i w to nie wątpię...

Wierzę w Boga. Teraz już wierzę...

Za jakiś czas odwiedziny.  Gość w dom... Hehe:) Przyjeżdża do nas ciocia z wujkiem (siostra mojej babci). Co jakiś czas nas "nawiedzają". Lubię ich... tak szczerze... Ciekawe o której przyjadą?? Hmmm...

Tak się zastanawiam co jeszcze mogłabym napisać o sobie. I to nie tak, że mam pustkę w głowie... Tyle bym chciała powiedzieć... Ale przyjdzie na to czas:)

Póki co idę sobie zrobić cappuccino o smaku orzechowym:) Dochodzi południe... Zawsze w południe jest "nasz" czas...

Nieważne ile dajesz, lecz ile miłości wkładasz w dawanie. Nieważne ile czynisz, lecz ile miłości wkładasz w czynienie tego

ars_amandi : :