Gdy ciała brak...
Komentarze: 1
gdy ciała brak
nasyćcie się oczy moje drżącym
drżeniem nieplanowanym liściem
vis-a-vis upadłej czasem gruszy
raz ostatni już zobaczcie
nadciągające od wschodu chumry burzowe
i krzyk rodzącego się w bólu dnia
usiądź duszo ma tkliwa na pustym parapecie
z nogą jedną jeszcze w
z drugą już za...
i usłysz wołanie spełnienie pszczoły
odlatującej z kwiatka na kwiatek
ręko wprawiona zemknij dziś drzwi
niebytu własnymi wspomnieniami rysowane
i spójrz nieśmiało po zmroku jak ćmy
walczą o prym gdy w pokoju
widno ciągle
niech raz jeszcze wzork okrąży świat twój mały
serce napełniający co noc od nowa
- - ten sam i zmienny nieustannie - -
niech usta nazwą rzeczy i pojęcia
gdy ciała tu nie będzie
27.09.2005 r.
Dziś dowiedziałam się, że do Krakowa wyjeżdżam w sobotę... Na stałe. Strach. Lęk. Żal. Tęsknota. Nie wiem co jeszcze... Nie chcę jechać... Kocham to miasto, ale nie wiem jak sobie poradzę bez mojego pokoju, widoku z okna... Echh... Jeszcze nie wyjechałam, a już czuję tęsknotę... Tak, doceniamy coś dopiero, gdy to tracimy... C'est la vie...
Dodaj komentarz